Dom murowany, trzykondygnacyjny (z wolno stojącym garażem); ściany o grubości 50 cm (pełne), wzniesione z cegły ceramicznej; dach pokryty dachówką ceramiczną.
- Powierzchnia działki: 3500 m2.
- Powierzchnia domu: 280 m2 i piwnica.
- Powierzchnia garażu: 65 m2.
- Roczne koszty utrzymania budynku: 25 650 zł.
Historia willi zaczęła się blisko 100 lat temu. W 1925 r. pierwsze właścicielki poprosiły architekta Stanisława Futasiewicza o zaprojektowanie całorocznego budynku stylizowanego na dworek polski (obecny właściciel, Piotr, znalazł takie zamówienie w starej dokumentacji). Wzniesiono go na rozległej działce, położonej w powstającym tzw. mieście-ogrodzie.
W archiwum nie ma, niestety, żadnej wzmianki, jak długo panie w nim mieszkały i w jakim stylu go urządziły. Udokumentowano dopiero fakt, że po drugiej wojnie światowej willę podzielono na dwa mieszkania, na parterze i piętrze, i przekazano lokatorom. Kolejnych wprowadzono do wolno stojącego garażu (urządzili w nim pokoje, kuchnię, łazienkę). Taki stan przetrwał aż do 1997 r.
Historii ciąg dalszy
Wtedy nieruchomość kupili powracający z emigracji potomkowie szlachty polskiej. Wyprowadzili lokatorów, przywrócili pierwotny układ wnętrza, gruntownie je wyremontowali i dobudowali skrzydło z oranżerią w celu uzyskania symetrii bryły (dopiero później wpisano obiekt do rejestru zabytków). Wystrojowi nadali charakter dworu z XVIII i XIX w. Mieszkali tu do 2018 r. - potem, ze względu na stan zdrowia, zdecydowali się sprzedać trzykondygnacyjny dom i przeprowadzić do parterowego.
- Kiedy pierwszy raz zobaczyłem zadrzewioną posesję i tak zaaranżowane wnętrze, wydały mi się stylowe i spójne, lecz dość mroczne - opowiada Piotr. - Na przykład na ścianach, pomalowanych na intensywne kolory bordowy i ciemnozielony, wisiały kilimy, szable, poroża itp. Na regałach w bibliotece wspaniale prezentował się bogaty księgozbiór. Chociaż początkowo szukałem działki odpowiedniej do postawienia, z betonu i szkła, domu w stylu hiszpańskim - nowoczesnego, przestronnego i widnego - to niespodziewanie uległem urokowi tego na wskroś polskiego, z amfiladowym układem wnętrza i dość ciemnego, bo zlokalizowanego pod starymi lipami i dębami. Po prostu, całość zachwyciła mnie harmonią, spokojem, nastrojem. Już nie szukałem innej nieruchomości.
Po dokonaniu audytu technicznego budynku (radzę go zlecić, najlepiej specjaliście, który ma w przyszłości kierować remontem - nasz sprawdził dach, ściany, piwnice) i sfinalizowaniu formalności notarialnych, skupiłem się nad sprecyzowaniem klarownego zlecenia dla architektek wnętrz, Katarzyny Putki i Kamili Chojnowskiej. Brzmiało następująco - "Cofnijmy się w czasie do okresu dwudziestolecia międzywojennego i wyobraźmy sobie, że do nowo postawionej willi zamierza się wprowadzić para młodych ludzi, pragnąca ją urządzić w sposób najbardziej nowoczesny".
W stylu lat 20. i 30. XX wieku
Przy tak sformułowanym zamówieniu, przeobrażenie tradycyjnego wnętrza w formułę art deco narzucało się samo. Projektantki z pietyzmem zaaranżowały każde pomieszczenie. Same zaprojektowały odpowiednie meble, albo wyszukały te z epoki, poza tym stylowe tapety, bibeloty, oświetlenie, osprzęt. Natomiast ekipa remontowa rozebrała poprzednie wyposażenie i sprawdziła działanie instalacji.
- Po zdjęciu ze ścian pierwszych płyt g-k, okazało się, że ponad dwadzieścia lat temu niektóre części domu wyremontowano byle jak - opowiada właściciel. - Było to widoczne szczególnie w łazienkach. Pod płytami g-k i kaflami nie ułożono hydroizolacji. Chociaż wymieniono stare metalowe rury wodne i kanalizacyjne na plastikowe, to poprowadzono część z nich na nieogrzewanym strychu, zatem w zimie zdarzyło się, że woda w nich zamarzła. W łazience na poddaszu trzeba było odbudować wszystkie warstwy podłogi, bo fragmenty belek stropowych były albo przegniłe, albo wypalone przez ogień z kominka, wydobywający się przez rozszczelniony przewód kominowy - to skłoniło ekipę remontową do przemurowania i uszczelnienia kominów, obsadzenia stalowych rur w przewodach od kominka i kotła gazowego. Potem z sufitów usunęła maty trzcinowe, następnie wykończyła je płytami g-k. Część podsufitowych gzymsów udało się odrestaurować, większość jest nowa.
Poprzednicy nie wyremontowali instalacji elektrycznej (prawdopodobnie nie chcieli ruszać sufitów i gipsowych dekoracji), poprosiłem zatem architektki o zaprojektowanie całkiem nowej, dopasowanej do współczesnych standardów. Kiedy była gotowa, fachowcy wykończyli wszystkie przegrody w stylu art deco. Na ścianach ułożyli tradycyjny tynk cementowo- wapienny, gładź gipsową i wskazane przez architektki ozdoby - np. listwy, stylowe tapety. Natomiast na posadzkach w łazienkach i kuchni - kamienne mozaiki i płyty. Na parterze odrestaurowali dębowy parkiet, na wyższej kondygnacji - deski sosnowe. Renowacji poddali też zabiegową dębową klatkę schodową, przystosowali jej wygląd do obranego stylu (tralki w balustradzie zastąpili płytami z mosiądzu).
W zmodernizowany przez poprzedników układ grzewczy na gaz z sieci nie była konieczna, szczęśliwie, żadna ingerencja - wcześniej stalowe rury zastąpiono elementami z PVC, wymieniono grzejniki na ścianach, w piwnicy zamontowano markowy dwufunkcyjny kocioł z zasobnikiem c.w.u. 200 l - wszystkie części układu działają bez awarii od 20 lat. Wspólnie z projektantkami zmieniliśmy jedynie kominek w centralnym holu - zamiast otwartego paleniska i tradycyjnej ukośnej obudowy z czerwonego granitu, zastosowaliśmy nowoczesny wkład kominkowy i jasną oprawę z kamienia w stylu art deco. Takie efektywne źródło ciepła przydaje się w dużym domu, w którym zachowałem całą stuletnią stolarkę okienną i drzwiową. W celu jej odświeżenia i lepszego uszczelnienia, zleciłem zdjęcie "do zera" starych powłok farby i naniesienie nowych oraz wymianę kitu przy szybach.
Odświeżona bryła
Od ponad dwudziestu lat konserwator zabytków nadzoruje zachowanie wyglądu zewnętrznej bryły, zatem obecni właściciele nie mogą jej zmieniać, np. wstawiać nowoczesnych okien i drzwi.
W trakcie remontu Piotr zatroszczył się o przedłużenie trwałości jej najważniejszych elementów. Doceniając kosztowną rewitalizację dachu, przeprowadzoną w końcu lat 90. XX w. - czyli skonstruowanie nowej więźby i wykończenie jej klasyczną dachówką karpiówką - zlecił wymianę obróbek dachowych i orynnowania, wykonanych z blachy stalowej (bo już uległy korozji) na wyroby z miedzi. Na balkonach i tarasach kazał zamontować balustrady (identyczne jak wcześniej), w ich posadzkach - ułożyć nowoczesną izolację przeciwwilgociową, do wykończenia przeznaczył trwałe płyty z granitu. Do odświeżenia elewacji - farbę fasadową w kolorze kremowym i białym.
Chociaż dom wzniesiono na naturalnej wydmie, to postanowił dobrze zaizolować termicznie i przeciwko wilgoci kondygnację znajdującą się pod ziemią. Fachowcy odkopali ściany piwnicy, pomalowali je lepikiem, ułożyli termoizolację ze styroduru i ponowne zabezpieczyli lepikiem i papą. Ponadto poprowadzili wokół nich i od wpustów rynnowych odwodnienie z rur PVC.
Tak gruntowny remont z pewnością przedłuży trwałość tej willi o wiele lat i ułatwi zachowanie ciągłości jej historii.
Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:
- Remont domu w 2018 r. - 1 500 000 zł, w tym obróbki dachowe i orynnowanie z miedzi - 100 000 zł, nowa instalacja elektryczna z osprzętem - 60 000 zł.
Koszty, i gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji
Utrzymanie domu rocznie kosztuje 25 650 zł.
Opłaty za gaz z sieci wynoszą 14 000 zł, za zużycie energii elektrycznej 5000 zł, za wywożenie śmieci 700 zł. Zużycie wody z wodociągu i odprowadzanie ścieków do kanalizacji zbiorczej to 2300 zł.
Inne opłaty: monitoring 450 zł; ubezpieczenie budynku 2500 zł; podatek od nieruchomości 700 zł.
Trafne decyzje i rady właścicieli
- Remont trwał rok, pod nadzorem architektek - warto umówić się na taką poszerzoną usługę. Ich pomoc była potrzebna głównie z powodów estetycznych i w celu koordynacji prac wykonawczych. Lecz np. w przypadku projektowania od nowa instalacji elektrycznej, przydała się też pod względem użytkowym - ilość i położenie gniazd, łączników, lamp starannie dopasowały do umeblowania oraz współczesnych czynności, np. pracy zdalnej (mamy gniazda USB, antenowe, łącznik centralny umożliwiający wyłączenie lamp w całym budynku). Do stylu wystroju dobrały osprzęt elektroinstalacyjny. Razem selekcjonowaliśmy tapety z katalogów, oświetlenie itp. Trwaliśmy w przyjaznym dialogu, doskonale się rozumieliśmy - to już trzecia nieruchomość, którą wspólnie wyposażyliśmy. Zgodnie z naszą prośbą, dokonały zmian, których celem było lepsze doświetlenie wnętrz. Przesunęły otwory drzwiowe (i pewne dodały) w taki sposób, żeby od kuchni po oranżerię powstała oś świetlna (dzięki niej jest też pełniejszy widok na park). W ścianie między jadalnią i oranżerią zaplanowały okrągły otwór, przekazujący rozproszone światło w głąb wnętrza. Nie zmieniliśmy przeznaczenia pomieszczeń, wszystkie są tam, gdzie poprzednio.
- Przed zakupem nieruchomości, warto poprosić o możliwość spędzenia w niej kilku dni. Niezbędny jest audyt techniczny. Remontując dom dziś, zmodernizowalibyśmy system grzewczy, nawet kosztem usunięcia starego parkietu i desek. Założylibyśmy pompę ciepła, ogrzewanie podłogowe. Wyposażylibyśmy wkład kominkowy w rury DGP. Pomyślelibyśmy o wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła.
Redaktor: Lilianna Jampolska
Dodaj komentarz