Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; ściany z bloczków betonu komórkowego gr. 25 cm i styropianu gr. 14 cm; dach pokryty dachówką ceramiczną.
- Powierzchnia działki: 1035 m2.
- Powierzchnia domu: 137 m2.
- Powierzchnia garażu: 17,80 m2.
- Roczne koszty utrzymania budynku: 8082 zł.
Kiedy Dorota i Grzegorz rozpoczęli pracę zawodową w okolicy podwarszawskiego Piaseczna, zdecydowali się również tu zamieszkać i uniknąć niepotrzebnych dojazdów. Na początku planowali kupić mieszkanie w bloku. Na szczęście, przypadkowo dowiedzieli się o sprzedaży gotowego jednorodzinnego budynku z zaledwie trzyletnim stażem i z radością przewrócili do góry nogami wcześniejsze plany.
Zamiast w mieszkaniu o pow. 70 m2 - mieszkają teraz we własnym domu o dwukrotnie większej powierzchni, otoczonym sporą działką i zielenią. Dla takich warunków są skłonni dojeżdżać do pracy 15 km (korzyść jest taka, że nie muszą teraz tkwić w wielkomiejskich ulicznych korkach).
KUPNO DZIAŁKI Z DOMEM - CO DOŁOŻYLI WŁAŚCICIELE?
Poprzedni właściciele rozpoczęli budowę bez zamiaru odsprzedawania domu. Ich rodzinne sprawy nie potoczyły się jednak pomyślnie i pozbyli się nieruchomości.
Dorocie i Grzegorzowi od razu przypadła do gustu. Uznali, że działka ma wiele zalet. Nie jest zbyt duża i obarczająca trudną pielęgnacją, za to jej kwadratowy kształt poprzednicy bardzo dobrze wykorzystali poprzez postawienie domu przy północnej granicy, a nie na samym jej środku.
Lokalizację budynku nowi gospodarze od razu zapisali na plus. W samej bryle natomiast odpowiadały im - prosty kształt i dach pokryty ładną dachówką ceramiczną (ten dobór świadczył, ich zdaniem, o dobrym guście poprzedników i nieoszczędzaniu na materiałach wykończeniowych), optymalny metraż oraz wygodny dla małej rodziny układ pomieszczeń.
Ojciec Doroty, doświadczony murarz, nie odradzał kupna, co miało dla pary ogromne znaczenie (jako prawnicy z wykształcenia mogli fachowo poprowadzić formalności związane z kupnem nieruchomości, lecz sami nie potrafili ocenić jej faktycznego stanu technicznego).
Po szczegółowej lustracji na miejscu tato orzekł, że budynek został solidnie postawiony i ocieplony (m.in. sprawdził, że pod dachem ma warstwę wełny mineralnej o gr. 25 cm i "ciepłe" okna). Stwierdził, że w zasadzie niewiele trzeba w nim poprawiać, tylko ewentualnie dodać (para kupiła go w momencie, kiedy do mety brakowało już niewiele i wręcz ucieszyła się z faktu, że może samodzielnie wykreować ostateczną zewnętrzną szatę budynku i jego otoczenia oraz nadać wnętrzom rys estetyczny).
- Od pierwszej chwili bardzo się nam spodobała nieskomplikowana bryła i jej wielkość - opowiada Dorota. - Kiedy gołe tynki pomalowaliśmy farbą fasadową na słoneczny kolor, harmonizujący z brązową dachówką, nabrała przyjaźniejszego wyglądu. Zamówiliśmy proste balustrady ze stali nierdzewnej na balkony, usytuowane na trzech elewacjach. Według projektu miały być ciężkie, z drewna, ale woleliśmy proste i lekkie, z trwałego materiału nie wymagającego konserwacji. Podjazd do garażu z kostki brukowej już był.
Brukarzom zleciliśmy natomiast wykonanie narożnego tarasu, opaski wokół budynku i dodatkowego miejsca garażowego, które zamierzaliśmy osłonić wiatą. Garaż w bryle domu mieści jeden samochód, więc potrzebowaliśmy zadaszonej przestrzeni na drugi. Na nowe nawierzchnie również przewidzieliśmy kostkę betonową, bo jest w miarę tania, trwała i łatwa w obsłudze. Wewnątrz budynku zastaliśmy urządzoną kuchnię i łazienki oraz wykończone podłogi, tyle że musieliśmy dołożyć listwy przypodłogowe.
Schody na poddasze były obłożone drewnem sosnowym, lecz brakowało balustrady. Stolarz wykonał ją z tego samego rodzaju drewna. Z sufitów sterczały kable z żarówkami, więc zaczęliśmy kompletować oprawy i lampy. Fajne jest to, że przy każdej z trzech sypialni na poddaszu jest balkon.
Po urodzeniu córeczki pokój, w którym poprzednicy mieli garderobę, przeznaczyliśmy dla dziecka, bo znajduje się tuż przy naszej sypialni, no i jest ustawny i wychodzący na wschód. Szkoda go było marnować do przechowywania odzieży. Garderoba jest niezbędna, więc urządziliśmy ją w pustym pomieszczeniu nad garażem, a obok niej - bibliotekę. Pamiętam, że oglądając poddasze pierwszy raz, dużą uwagę zwracaliśmy na wysokość ścianek kolankowych. Poprzednicy podnieśli je do wys. 90 cm i jest to bardzo wygodne.
W sumie mały dom zaoferował dużo komfortu. Na górze mamy pokój dla drugiego dziecka, na dole dla gości. Instalacje też są okej. Szczególnie ucieszyłam się z podłogówki oraz elektrycznego napędu w bramie wjazdowej i garażowej. Przeprowadziliśmy się tutaj zaraz po podpisaniu umowy! Nie przeszkadzało nam chwilowe spanie na materacu i konieczność ostatecznego wykończenia budynku. Największy rozgardiasz i kurz powstał przy instalowaniu kominka.
ZASTANY I NOWY SYSTEM GRZEWCZY
- Od razu sprawdziłem, w jaki sposób poprzedni właściciele ogrzewali budynek, bo w okolicy nie ma sieci gazowej - mówi Grzegorz. - W kotłowni zobaczyłem nowoczesny kocioł na groszek. To dobrze i źle - pomyślałem sobie - będę musiał trochę się nadźwigać worków z węglem, za to koszty ogrzewania będą niskie. Zresztą mówili o tym poprzedni właściciele. Po trzech zimach już wiem, że to prawda.
Obsługa kotła nie jest męcząca. W zimie wsypuję węgiel do zbiornika na paliwo raz w tygodniu. Natomiast w lecie - tylko raz w miesiącu, bo wtedy podgrzewam jedynie wodę w zasobniku o poj. 120 l! Ale mam szansę, żeby w lecie wyłączać kocioł, a wodę podgrzewać z pomocą kolektorów słonecznych. W kotłowni już jest instalacja solarna, tyle że bez paneli na dachu. Zamierzam je zamontować jeszcze w tym roku.
Podobnie, jak żona, też się ucieszyłem z podłogówki. Znajduje się w wiatrołapie, holu, kuchni, łazienkach. Resztę pomieszczeń ogrzewają grzejniki na ścianach. Kiedy się tu przenieśliśmy, kominka nie było. W salonie wyznaczono jedynie miejsce przy kominie. Dla nas dom bez kominka to nie prawdziwy dom, dlatego zamknięty wkład z narożną szybą zamontowałem 3 miesiące po przeprowadzce i potraktowałem jako ważne zabezpieczenie, gdyby z piecem coś się stało.
Chciałem, żeby ogrzewał cały dom, więc najpierw planowałem urządzenie z płaszczem wodnym. Kominkarze mi to odradzili. Powiedzieli, że taki kominek lepiej montować przy robieniu instalacji wodnej i grzewczej, a jeśli dołożą go teraz, będzie dużo demolki. No i dlatego zdecydowałem się na wkład tradycyjny, za to z systemem DGP i dmuchawą. Wiedziałem, że nie zadziała ona podczas awarii prądu, lecz ciepło i tak wszędzie się rozejdzie, w przeciwieństwie do kotła na paliwa stałe, który po prostu stanie i grzejniki będą zimne.
Najwięcej zachodu było z kominem, bo istniejący murowany był przystosowany do postawienia wkładu z przodu. Przy takim usytuowaniu wyszedłby na środek salonu i niepotrzebnie zabrał sporo miejsca. Wykonawcy wiedzieli, jak temu zaradzić. Wsunęli wkład maksymalnie pod ścianę, a nad nim utworzyli nowy komin z kształtek, przekuwając się przez stropy i dach. Zresztą rury DGP też musiały przejść przez 2 stropy. Wszystko to trwało 3 dni, ale trud się opłacił. Za dom i działkę zapłaciliśmy 580 000 zł, natomiast za dodane elementy - około 60 000 zł.
Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:
- Dobudowanie kominka z wymuszonym systemem DGP - 12 000 zł, w tym wkład - 3500 zł.
- Narożny taras i inne nowe nawierzchnie z kostki betonowej - 13 000 zł.
- Balustrady na balkonach - 5000 zł.
Koszty, gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji?
Mimo że w okolicy, do której przeprowadzili się Dorota i Grzegorz, perspektywa zbudowania sieci gazowej i kanalizacyjnej jest marna, na utrzymanie domu rocznie potrzeba jedynie 8082 zł.
Właściciele nie narzekają na obsługę nowoczesnego kotła na paliwa stałe, ponieważ ma on duży zbiornik na paliwo i automatyczny podajnik. Zużywają 2,5 t dobrej jakości groszku węglowego, który kosztuje ok. 1000 zł/t (razem 2500 zł). W kominku z DGP spalają ok. 1 mp. drewna bukowego, łącznie za 300 zł.
Właściciele wydają na prąd 100 zł miesięcznie, czyli zaledwie 1200 zł rocznie. Za wywóz segregowanych śmieci płacą 324 zł, a za wywóz ścieków z szamba - 2100 zł (zbiornik trzeba opróżniać 10 razy w roku, każdorazowo za 210 zł). Wody z miejscowego wodociągu zużywają za 300 zł.
Inne koszty: monitoring 443 zł, podatek od nieruchomości 415 zł, ubezpieczenie domu 500 zł.
Trafne decyzje i rady właścicieli
- Jesteśmy szczególnie zadowoleni z kominka. Dzięki dosunięciu wkładu do ściany nawet z obudową zajmuje mało miejsca. Narożna szyba pozwala patrzeć na ogień od strony kuchni i jadalni, a nie tylko z salonu. Przy okazji palenia w kominku, co często robimy dla przyjemności i stworzenia przyjemnego nastroju, ogrzewamy cały dom.
- Strefa dzienna jest zwarta i nieduża, za to umożliwia spędzanie czasu blisko siebie. To zaleta. Kuchnia po zlikwidowaniu spiżarni przez poprzedników wydaje się optycznie przestronniejsza, lecz na co dzień trochę brakuje takiej podręcznej i oddzielonej przechowalni. Spiżarnia to jednak co innego, niż szafki kuchenne. W momencie zakupu domu bolączką była za mała strefa garażowania i gospodarcza. Brakowało suchego miejsca do przechowywania groszku węglowego i drewna oraz sprzętu ogrodniczego i sportowego. Lekarstwem stała się dobudowana wiata.
- Trzy balkony ozdabiają prostą bryłę domu i już wymagały naprawy. Puściła izolacja przeciwwilgociowa i musieliśmy na posadzkach położyć nową. Remont połączyliśmy z osadzaniem balustrad i kładzeniem płytek ceramicznych. Balkony generują remonty!
Lilianna Jampolska
Dodaj komentarz