Fermacell bierze głęboki oddech przed ekspansją na rynki europejskie

Print image
Copy link image
time image Artykuł na: 6-9 minut
Fermacell bierze głęboki oddech przed ekspansją na rynki europejskie

Firma Fermacell stawia czoła wielkim wyzwaniom – wiosną 2013 roku otwarte zostaną nowe zakłady produkcyjne w Hiszpanii i w Niemczech, zmienia się jej europejska struktura organizacyjna, a co więcej, zmiany sięgnęły najwyższego szczebla kierownictwa spółki Fermacell GmbH.

aktualizacja: 2013-02-15 13:09:48

Firma Fermacell ma bardzo ambitne plany zwiększenia sprzedaży materiałów gipsowo-włóknowych i cementowych w całej Europie. Zajrzeć za kulisy stanu aktualnego pozwolą nam inż. Miloš Kincel, dyrektor sprzedaży Fermacell GmbH na Polskę, Republikę Czeską i Słowację oraz dyrektor techniczny, mgr inż. (FH) Jaroslav Benák, ujawniając w rozmowie także średnioterminowe plany rozwoju na rynkach europejskich i na rynku krajowym.

 

W ciągu dwóch ostatnich lat zyski całej spółki Fermacell GmbH wzrastały o 10 procent rocznie i niedawno przekroczyły granicę 220 milionów euro. Jakie możliwości dalszego wzrostu widzą panowie w niedalekiej przyszłości?
 
Jaroslav Benák: Nasze możliwości produkcyjne były w ostatnim czasie niemal całkowicie wyczerpane, toteż po stronie mocy produkcyjnych praktycznie nie było możliwości wzrostu. W chwili obecnej będziemy zwiększać moce produkcyjne zarówno w przypadku produktów gipsowo-włóknowych, jak i cementowych.
 
Ale mimo to, decydującym czynnikiem będzie raczej sytuacja na rynku...
 
Miloš Kincel: Tak, i właśnie dzięki wszechstronnym analizom wewnętrznym odkryliśmy potencjał sprzedażowy we wszystkich segmentach produkcyjnych, w kilku krajach. Aby mieć pewność, zleciliśmy kontrolę naszych analiz firmie zajmującej się doradztwem – Boston Consulting Group, która potwierdziła uzyskane przez nas wyniki.
 
Gdzie i w jakim zakresie widzą panowie okazję do wzrostu?
 
Miloš Kincel: Duże rynki systemów suchej zabudowy funkcjonują w Wielkiej Brytanii i we Francji, sporym potencjałem charakteryzują się także kraje skandynawskie, gdzie sucha zabudowa jest tradycyjnym systemem budownictwa. Naszym celem jest wyraźne zwiększenie łącznych obrotów w ciągu najbliższych pięciu lat. Potencjał wzrostowy widzimy także w Polsce, Republice Czeskiej i na Słowacji.
 
Czy plany te, z uwagi na złożoną sytuację makroekonomiczną w Europie, w tym w naszym kraju, nie są zbyt odważne?
 
Miloš Kincel: Nasze plany nie są oparte o poszerzanie rynków zbytu w krajach docelowych – w tym zakresie przyjęliśmy bardzo konserwatywne podejście. Pewność siebie czerpiemy z wysokiej jakości naszych produktów, z którymi chcemy uzyskać wyższe udziały w rynkach. Ale musimy to zagadnienie właściwie pojąć – wyższa sprzedaż, którą uważamy za wysoce prawdopodobną, nie spadnie nam z nieba – musimy na nią ciężko zapracować.
 
I stąd te inwestycje w nowe moce produkcyjne w wysokości 50 milionów euro?
 
Jaroslav Benák: Tutaj doszło do połączenia kilku aspektów: z jednej strony dwa lata temu planowaliśmy jedynie rozbudowę zakładu AESTUVER w miejscowości Calbe za około 22 miliony euro. Zakład ten pracował praktycznie od rana do wieczora, siedem dni w tygodniu i to już od kilku lat. Już dawno osiągnięto tam granice możliwości. Wdrażając kilka nieznacznych modyfikacji, osiągnęliśmy zwiększenie wydajności o 40%, a rynek błyskawicznie wchłonął tę nadwyżkę. I tak musieliśmy podjąć decyzję, czy zależy nam na dalszym wzroście. Jednakże to wymagało dodania do dwóch istniejących linii produkcyjnych nowej, trzeciej linii.
 
A dlaczego zdecydowali się Państwo na zakup fabryki w Hiszpanii?
 
Jaroslav Benák: Moce produkcyjne w pozostałych zakładach produkujących płyty gipsowo-włóknowe były wykorzystywane w ponad 90%, a ich pełne wykorzystanie było kwestią 2-3 lat. W tym kontekście ofertę, którą otrzymaliśmy w kwietniu ubiegłego roku, uznaliśmy za świetną okazję – chodziło o zakup zakładu w Orejo w północnej Hiszpanii. Zakład nie był wykończony, ponieważ jego właściciel zbankrutował. Ale koszty kompleksowej inwestycji w budowę nowego zakładu, który planowaliśmy od pewnego czasu, byłyby o wiele wyższe niż cena zakupu oraz niezbędne nakłady na wykończenie.

 

Czy Hiszpania to nie jest trochę niekorzystna lokalizacja? Kraj jest zadłużony, w środku kryzysu ekonomicznego, a w szczególności budownictwo jest tam w złym stanie.
 
Miloš Kincel: Chcemy zaistnieć na hiszpańskim rynku, ale obecnie będziemy tam przede wszystkim produkować na eksport. Zakład w Orejo leży na północnym wybrzeżu Hiszpanii i jest dzięki temu idealny do zaopatrywania Wielkiej Brytanii, krajów skandynawskich lub Francji.
 
Kiedy nastąpi rozpoczęcie produkcji w nowych zakładach i jakie znajdzie to odbicie w zatrudnianiu pracowników?
 
Miloš Kincel: Produkcja w Calbe i w Orejo miałaby się rozpocząć wiosną 2013 roku, prawie jednocześnie. Trwa ekspansja firmy Fermacell, a z nowymi mocami produkcyjnymi wiąże się również wzrost liczby zatrudnionego personelu. Powiększanie zespołu pracowników dotyczy również naszego oddziału w Polsce. Aktualnie zatrudnimy nowego konsultanta projektowego, który będzie udzielał porad architektom, projektantom i pracownikom firm budowlanych w dziedzinie wznoszenia budynków administracyjnych i mieszkalnych z zastosowaniem suchej zabudowy oraz nowego kierownika regionu, który będzie odpowiedzialny za sprzedaż produktów FERMACELL firmom handlowym – dystrybutorom materiałów budowlanych w regionie Warszawa – Łódź.

 

A zatem jakie cele wyznaczono konkretnie dla rynku polskiego?
 
Miloš Kincel: Uwzględniając pięcioletni horyzont czasowy, chcielibyśmy podwoić sprzedaż naszych produktów. Chcemy utrzymać i wzmocnić naszą pozycję na rynku budownictwa drewnianego i budownictwa opartego na elementach prefabrykowanych w konstrukcji modułowej, ale najwyższego wzrostu oczekujemy w segmencie suchej zabudowy jako całości. Do tego zostanie dopasowana strategia produktowa, polityka dystrybucyjna i marketing.

Chcemy nadal przedstawiać nasze wyroby gipsowo-włóknowe i cementowe jako produkt premium, a zarazem produkt łatwo dostępny, który pozwoli inwestorowi, firmie wykonawczej lub klientowi końcowemu, w przeciwieństwie do zwykłych płyt gipsowo-kartonowych, "zarobić", tj. za te same pieniądze i przy tym samym nakładzie pracy zyskać więcej niż to, co oferuje nasza konkurencja.
 
Jaroslav Benák: Nawiążemy do naszych wcześniejszych doświadczeń, kiedy to zawsze obok produktu wysokiej jakości oferowany był najwyższej klasy serwis i doradztwo. Różnice są oczywiście w wielkości rynku zbytu – podczas gdy producentów budynków drewnianych lub prefabrykatów w konstrukcji modułowej są w Polsce dziesiątki, projektantów i firm montażowych pracujących z klasycznymi płytami gipsowo-kartonowymi są tysiące. I do tego musi się dostosować nasz zespół, zaopatrzenie i wszystkie pozostałe obszary naszego funkcjonowania. Przy czym możemy liczyć na wsparcie nie tylko centrali firmy Fermacell, ale także całej grupy Xella, której członkiem jest firma Fermacell.
 
Miloš Kincel: Snując ambitne plany, pozostajemy pokorni – wiemy, że nasz sukces jest tylko odbiciem sukcesu naszych klientów i naszych partnerów. I to właśnie o nich myślimy, mówiąc o zmianach w strategii produktowej, marketingu itp. – zawsze chcemy, aby to właśnie oni byli zadowoleni, aby otrzymywali od nas lepsze wyroby. Materiały i marka FERMACELL zawsze były i nadal są konkurencyjne, a zasada ta będzie obowiązywać również w kolejnych latach.

 

Firma powiązana:
Fermacell Systemy suchej zabudowy Płyty gipsowo-włóknowe, cementowe

Dodaj komentarz

Skomentuj artykuł
time image
time image
Zobacz inne artykuły
Zrób to sam! Przewodnik po szpachlowaniu ścian gładzią polimerową
Zrób to sam! Przewodnik po szpachlowaniu ścian gładzią polimerową
Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!