(fot. Comfort System) |
By móc posprzątać cały dom, od odkurzacza do pomieszczeń trzeba poprowadzić rurociąg, na którego końcach znajdują się gniazda ssące. W czasie sprzątania do gniazda wkładamy koniec elastycznego węża o długości 6–9 m. Do drugiego końca węża zakładamy rurę z odpowiednią szczotką, analogicznie jak w zwykłym odkurzaczu. Pracujący odkurzacz wytwarza podciśnienie, dzięki któremu zanieczyszczenia są zasysane z czyszczonych powierzchni i przez rurociąg trafiają do jednostki centralnej. Gniazd musi być przynajmniej jedno na każdej kondygnacji, a przy tym tyle, byśmy mogli typowym wężem i szczotką wygodnie dotrzeć do wszystkich pomieszczeń.
Więcej gniazd to z jednej strony większa wygoda, bo możemy korzystać z krótszego węża, z drugiej jednak zwykle oznacza konieczność wykonania dłuższego rurociągu, a co za tym idzie wyższe koszty oraz straty ciśnienia, co obniża skuteczność sprzątania. Spróbujmy teraz porównać odkurzacz centralny i tradycyjny.
Rurociąg
Od tego, czy rurociąg zostanie dobrze zaplanowany i wykonany, zależy prawidłowe i bezawaryjne działanie odkurzacza centralnego. By zminimalizować ryzyko jego zapchania, nie wykonuje się ostrych załamań, rury w miejscu połączeń muszą być starannie docięte a ich krawędzie wygładzone – bez zadziorów, na których zbierałby się brud. Ostre załamanie pod kątem 90° wykonuje się tylko tuż za gniazdem ssącym, zatrzymają się tam większe przedmioty (np. długopis), a jeśli nie utkną tutaj, to nie powinny utknąć też nigdzie indziej na dalszej drodze, gdzie załamania są łagodne. Najczęściej zapchanie rurociągu jest właśnie skutkiem zlekceważenia tych zasad przez wykonawcę. Niestety wady w sposobie ułożenia stają się niewidoczne po zakryciu rurociągów, a mogą się ujawnić dopiero po kilku latach użytkowania.Rury są wykonane z PVC i zwykle mają średnicę ok. 50 mm. Muszą być wysokiej jakości, bo ważne, by miały gładkie ścianki wewnętrzne, co ogranicza ryzyko osadzania się brudu. Firmy oferujące odkurzacze sprzedają zwykle również rury i kształtki potrzebne do wykonania instalacji.
Jarosław Antkiewicz
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 1-2/2011