Już sama obecność alarmu zniechęca większość włamywaczy. Z badań prowadzonych wśród skazanych wynika, że 60% przestępców rezygnuje z próby włamania, jeżeli dom ma system alarmowy. Z kolei tych, którzy się na włamanie zdecydowali – uruchomienie alarmu najczęściej przepłasza (jedynie kilkanaście procent nic sobie z tego nie robi). Po prostu przestępcy też kalkulują ryzyko, choćby nieświadomie. A w domu z alarmem niebezpieczeństwo wpadki gwałtownie rośnie. Przy tym, im wcześniej uda się zniechęcić lub spłoszyć intruza tym lepiej.
Typowy alarm najczęściej bazuje na czujnikach ruchu w pomieszczeniach, zadziała więc dopiero, gdy złodziej już jest w środku. Lepiej jednak, jeżeli zostanie wykryty już przy próbie wyważenia drzwi lub zbicia okna. Jeszcze lepszy jednak jest system, który zareaguje już wówczas, gdy złodziej forsuje ogrodzenie i dopiero zbliża się do budynku. Z jednej strony chodzi o to, że świadomość, iż ktoś wtargnął do naszego domu burzy poczucie bezpieczeństwa.
Drugi aspekt jest materialny – zniszczone drzwi wejściowe albo zbite drzwi na taras to niejednokrotnie duży wydatek i kłopot. Koszt naprawy zniszczeń czasem może przekroczyć wartość samych skradzionych przedmiotów (szczególnie, jeżeli alarm jednak przestraszy złodzieja). Dobry system alarmowy jest w stanie zabezpieczyć nas przed tym wszystkim, bo potrafi wykryć przestępcę już na posesji. I chociaż będzie droższy niż taki działający tylko w samym domu, nie wymaga wcale bajońskich sum.
Jarosław Antkiewicz
fot. Satel