(fot. Archiwum BD) |
Obecnie większość nowo budowanych domów ma poddasza użytkowe, które zawężają możliwości swobodnego, naturalnego przepływu powietrza w konstrukcji i termoizolacji dachu. Z tego powodu bardzo łatwo w dachu gromadzą się skropliny. Co gorsza, gromadzenie się wilgoci w dachu może ujść naszej uwadze przez długi czas, aż do momentu pojawienia się zacieków. Wynika to z wchłaniania wilgoci przez wełnę mineralną i drewno, czego od strony poddasza nie można zauważyć. Niestety, wilgoć nie tylko pogarsza termoizolacyjność dachu, ale również może doprowadzić do zagrzybienia więźby i płyt gipsowo-kartonowych.
Jedyną metodą minimalizacji ilości kondensatu powstającego i gromadzącego się w konstrukcji dachu jest wentylowanie dachów. Polega to na skonstruowaniu wewnątrz dachu specjalnych powierzchni do przepływu powietrza wentylującego. Jednak, aby takie przestrzenie działały, musi być spełnionych wiele warunków dotyczących ich budowy i zastosowanych układów materiałowych.
W większości poddaszy wilgoć gromadzi się z kilku powodów:
- w ich konstrukcji brakuje wentylacji osuszającej lub jest ona wadliwie wykonana;
- mają źle (nieszczelnie) ułożoną paroizolację, co powoduje przenikanie pary do termoizolacji oraz powstawanie przewiewów;
- w dachu są mostki termiczne.
Powstawanie skroplin wynika z cech powietrza, które jest mieszaniną gazów, w tym pary wodnej. Powietrze może pomieścić tym więcej pary wodnej, im ma wyższą temperaturę. W każdej temperaturze powietrze może maksymalnie zawierać określoną (znaną) ilość pary wodnej. Na przykład: w powietrzu o objętości 1 m3 w temperaturze 20°C może znajdować się maksymalnie 17,3 g wody w postaci pary, a w 10°C – 9,4 g. Przy czym „maksymalnie” oznacza stan 100% wilgotności względnej.
Krzysztof Patoka
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 11-12/2011