W szczególności nie należy rezygnować z systemu centralnego przygotowania ciepłej wody użytkowej – to gruba przesada. Prawidłowo zaprojektowane, wykonane i eksploatowane instalacje tego typu są bowiem całkowicie bezpieczne, a przy tym znacznie bardziej komfortowe i ekonomiczne w użytkowaniu, niż rozwiązania polegające na montażu przepływowych podgrzewaczy wody. W praktyce podgrzewacz taki (czy też spełniający to samo zadanie dwufunkcyjny kocioł c.o./c.w.u.) sprawdzi się jedynie w małym mieszkaniu, w którym wszystkie punkty poboru wody znajdują się bardzo blisko siebie (np. łazienka jest przez ścianę z kuchnią). W innych przypadkach oczekiwanie na ciepłą wodę będzie zbyt długie, co skutkuje nie tylko dyskomfortem użytkownika, ale wyraźnie większymi rachunkami za wodę, która już dawno przestała być dobrem dostępnym za grosze. W większości budynków stosuje się więc centralne przygotowanie c.w.u., nawet w tych szczególnie istotnych z epidemiologicznego punktu widzenia, takich jak szpitale czy hotele. Rzecz w tym, by instalacja wodna działała właściwie.
Dlaczego choroba legionistów?
Bakterie rodzaju Legionella licznie występują w naszym otoczeniu – znajdziemy je w wodach śródlądowych i morskich, a także w glebie. Do zakażeń nimi wywoływanych dochodzi zapewne co najmniej od czasu, kiedy to ludzie zaczęli wykonywać pierwsze urządzenia do podgrzewania wody w celach kąpielowych, a potem wyposażać domy w instalacje ciepłej wody użytkowej. Jednak dopiero w 1976 roku zidentyfikowano związane z tym zagrożenia – po zjeździe jednego z amerykańskich związków weteranów II wojny światowej (konwent Legionu Amerykańskiego), który odbył się w Filadelfii w rocznicę podpisania Deklaracji Niepodległości USA. Podniosłe uroczystości skończyły się tragedią – na nieznaną wtedy chorobę zapadło blisko 200 osób mieszkających w jednym z hoteli, z czego 34 zmarły na ostre zapalenie płuc. Intensywne badania (czy może raczej dochodzenia) przyniosły rezultat – ustalono, że przyczyną ich zgonu była nieopisana wcześniej bakteria, którą na cześć pierwszych rozpoznanych ofiar nazwano Legionella pneumophila, a chorobę – legionellozą.
Adam Jamiołkowski
fot. Artweger