Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 11-12/2016

Remont tarasu na płycie betonowej

Jeżeli izolacje tarasu nad salonem czy garażem zrobiono niefachowo, ten element budynku szybko stanie się prawdziwym utrapieniem. Jest on bowiem nie tylko podłogą, ale także dachem. W dodatku narażonym na działanie słońca, wody i różnice temperatury sięgające 80°C.

Taras nad pomieszczeniem to jeden z najtrudniejszych wykonawczo elementów budynku. Zgodnie z definicją, jest miejscem wypoczynku. Ma też chronić przed przeciekami i utratą ciepła wnętrza, które znajdują się poniżej. Jest narażony na uszkodzenia mechaniczne, będące efektem naszego na nim przebywania, ale przede wszystkim na bardzo odmienne warunki atmosferyczne. Latem – silne słońce i nagrzewanie się do kilkudziesięciu stopni Celsjusza. Zimą – mrozy i wielokrotne przechodzenie przez granicę 0°. Zawsze – na wodę.

 

To właśnie zmiany temperatury, w wyniku których poszczególne warstwy tarasu kurczą się i rozszerzają, oraz zamarzająca woda są dla niego najtrudniejszym egzaminatorem. Jeżeli zrobiono go niefachowo, będziemy o tym wiedzieć po roku, góra 3 latach. Jednak nawet najlepiej wykonany, po kilku latach będzie potrzebował przynajmniej drobnego remontu. Jego zakres zależy od rodzaju szkód – jeśli wykruszy się fuga, płytki odspoją, a nie będzie przecieków – wystarczy uzupełnienie zaprawy w spoinach, wymiana okładziny, ewentualnie ułożenie nowej izolacji podpłytkowej. W przypadku poważnych nieszczelności, niezbędne będzie usunięcie wszystkich warstw i zrobienie ich od nowa.

 

Taras, który fotografowaliśmy, stanowi także zadaszenie wejścia do domu. Okładzina ceramiczna (zdj. 1) nie wyglądała źle – fuga była na miejscu, na płytkach pojawiły się tylko 2 czy 3 pojedyncze pęknięcia. Ale od dołu (zdj. 2) i z boku (zdj. 3) było widać, że izolacja przeciwwilgociowa nie działa.

 

Po opukaniu płytek okazało się, że większość z nich nie jest związana z podłożem. Ich odrywanie, a raczej podnoszenie nie sprawiało problemu (zdj. 4). Większość płytek dała się po prostu zdjąć – prawie żadna nie pękła. Tak po kilku latach wyglądał klej, na który je mocowano (zdj. 5). Jak widać, nie nakładano go (jak się zaleca) pacą zębatą i nie wypełniał całej przestrzeni pod okładziną. Ponieważ w tym przypadku potrzebny był kompleksowy remont, skuto wylewkę (zdj. 6). Do układania nowych warstw można było przystąpić po wyczyszczeniu i zagruntowaniu podłoża.

Janusz Werner
fot. J. Werner

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!