Magdalena i Darek woleli znaleźć ciekawy projekt z katalogu i wprowadzić do niego zmiany, niż zamówić projektowany na indywidualne zamówienie. Dlaczego? Ponieważ wiedzieli, że opracowanie z wybranym architektem niepowtarzalnego projektu potrwa co najmniej kilka miesięcy i konieczne będą wielokrotne spotkania, na które po prostu nie mieli czasu ze względu na własną intensywną pracę zawodową. Kolejnym powodem takiej decyzji był, co tu dużo mówić, nadwyrężony, po zakupie działki, budżet na budowę.
DZIAŁKA – TYLKO Z DOBRĄ KOMUNIKACJĄ
Magdalena sama siebie nazywa „niedzielnym kierowcą”, dlatego podczas poszukiwania działki od razu skreślała miejscowości bez wygodnych połączeń koleją, bądź autobusem.
– Okolica musiała mieć dobrze prosperującą komunikację również ze względu na dzieci, które zapewne niedługo pojawią się w naszej rodzinie – opowiada Magdalena. – Nie chcę tracić czasu na dalekie dojazdy do przedszkola i szkoły. Mąż bardziej skupiał się na cenie ziemi, choć i on wolał, żeby znajdowała się blisko miejscowości, w której pracuje. Z tych powodów kupiliśmy parcelę, oddaloną od jego miejsca pracy o zaledwie 8 kilometrów i połączoną z sąsiednimi miejscowościami komunikacją autobusową. Cena 180 000 zł była, naszym zdaniem, adekwatna do rozmiaru działki i konieczności zaopatrzenia we wszystkie media.
Na potrzeby budowy domu i na pierwsze lata po przeprowadzce byliśmy, niestety, zmuszeni doprowadzić przyłącze elektryczne o dł. 300 m oraz wykopać studnię i przydomowe szambo. Na szczęście w naszej, dopiero rozwijającej się części wsi, mieliśmy szansę rozbudowania kompletu mediów, od dawna istniejących w głównej części osady. Stało się to w 2015 r., czyli w trzecim roku po przeprowadzce. Rozmyślnie wybraliśmy posesję z klasycznym układem względem stron świata, żeby zwrócić taras na południe, a garaż na północ.
Wymiary działki 28 x 34 m, choć potencjalnie bardzo dobre, nie pozwoliły nam zrealizować gotowego projektu domu z przeszkleniem wysokim na dwie kondygnacje. Faworyt miał za dużą powierzchnię zabudowy w stosunku do „zielonej” w ogrodzie! Zrealizowaliśmy więc inny projekt, z równie ciekawą bryłą, lecz mniejszą zabudową.
Lilianna Jampolska