To Bogusia koniecznie chciała zbudować dom w tej peryferyjnej dzielnicy miasteczka, z której para może obecnie najłatwiej dotrzeć do własnej podmiejskiej firmy (od lat prowadzi działalność gospodarczą). Istniał jeszcze inny ważny powód.
W KONKRETNEJ DZIELNICY MIASTA
Właścicielkę interesowała tylko ta dzielnica, ponieważ jest to miejsce stosunkowo młode – powstaje od niecałej dekady – i nadal się rozwija.
- Szukając tu dogodnej działki, zauważyłam, że tutejsi mieszkańcy stawiają ładne domy i bardzo dbają o obejścia - mówi Bogusia. - To ogromnie mi się spodobało. Ucieszyłam się, że niedaleko jest główna siedziba miejscowej policji, co daje gwarancję spokoju i bezpieczeństwa. Zmartwiła mnie natomiast mała wielkość terenu pod zabudowę jednorodzinną. Posesje miały powierzchnię około 420 m2 i nie mieściły budynku, o jakim marzyłam. Razem z mężem podjęliśmy więc decyzję, że spróbujemy tu kupić dwie sąsiadujące ze sobą parcele. Dzięki temu mamy teraz wokół budynku trochę przestrzeni do wypoczynku i parkowania samochodów.
Dla mnie ważnym parametrem wyboru były strony świata. Ze względów praktycznych koniecznie chciałam, żeby kuchnia znajdowała się w północnej części domu, a nasza sypialnia we wschodniej. Salon miał być nasłoneczniony, czyli z oknami na południe i zachód. W domu moich rodziców przyzwyczaiłam się do określonej powierzchni mieszkalnej - nie chciałam stawiać mniejszego dla własnej rodziny. Pomyślałam jednak o piwnicy i ta dodatkowa kondygnacja najbardziej utrudniła dobranie gotowego projektu.
Lilianna Jampolska