Źródło dolne
(fot. Vaillant) |
Grunt
To najpopularniejsze w Polsce rozwiązanie, bo w naszych warunkach klimatycznych wielką zaletą jest praktycznie stała temperatura gruntu (źródła ciepła), niezależnie od temperatury zewnętrznej. Dzięki temu przez cały sezon grzewczy przewidywalne są parametry pracy pompy, a co za tym idzie – koszty ogrzewania. Dokładniej mówiąc stały jest koszt wytworzenia 1 kWh ciepła, a ile go zużyjemy zależy od srogości zimy.Wadą tego rozwiązania są stosunkowo wysokie koszty wykonania instalacji po stronie dolnego źródła – szczególnie odwiertów dla sond pionowych (nawet 20– 30 tys. zł). Kolektor ułożony poziomo jest znacznie tańszy, ale dla niego działka musi być stosunkowo duża. Decydująca jest „wydajność energetyczna” gruntu – z 1 m2 dobrze nawodnionego, gliniastego gruntu „wyciągniemy” 30–40 W, a z suchego i piaszczystego zaledwie 10–15 W.
Uwaga! Samo zwiększenie długości rur na tej samej powierzchni, np. poprzez wykonanie kolektora spiralnego, da niewiele, a może być nawet szkodliwe, gdy gęsto ułożona wężownica odbierze tyle ciepła, że jej rury pokryje lód.
Woda
Wody gruntowe lub staw to pod względem energetycznym najlepsze dolne źródło. Dzieje się tak, bo woda jest świetnym „akumulatorem” ciepła. Schładzając 1 kg wody (obj. 1 l) o zaledwie 1°C (1 K) odbieramy aż 4,2 kJ ciepła, a w przypadku wody gruntowej różnica pomiędzy wodą czerpaną i schłodzoną wynosi zwykle 5 K.
Tego problemu nie ma, gdy czerpiemy ciepło ze stawu, za pomocą ułożonego na jego dnie kolektora, ale zimą temperatura wody w pobliżu dna spada do ok. 4°C. Ponadto ocena wydajności źródła wód gruntowych oraz wydolności studni zrzutowej (którą schłodzona woda jest odprowadzana do gruntu) jest trudna. Nawet w dużych, fachowo przygotowanych instalacjach zdarzają się wpadki i studnie przestają właściwie funkcjonować po roku lub dwóch.
Jarosław Antkiewicz
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 5/2011