Posiadacze działek pozbawionych dostępu do sieci kanalizacyjnej mogą wybierać między szczelnym szambem i przydomową oczyszczalnią ścieków. Szambo jest tańsze w zakupie, ale drogie i kłopotliwe w eksploatacji. Przy 4-osobowej rodzinie i pojemności zbiornika 10 m3 trzeba je opróżniać raz, dwa razy w miesiącu. Za każdym razem płacąc za tę usługę około 200 zł.
Trzeba też pamiętać o zamówieniu wozu asenizacyjnego, czyli szambiarki i przewidywać – jeśli na święta zaprosimy gości, a nie wybierzemy wcześniej ścieków, to katastrofa z szambem wybijającym przed elegancką rezydencją gotowa. Oczyszczalnia jest droższa w zakupie, lecz wyraźnie tańsza w eksploatacji i prawie (zwracamy uwagę – prawie nie znaczy w ogóle!) bezobsługowa. Ale nie wszędzie można ją zrobić. Takie rozwiązanie musi dopuszczać miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego lub decyzja o warunkach zabudowy.
Działka powinna być odpowiedniej wielkości. Jeśli nie jest podłączona do wodociągu, to będzie potrzebna studnia, a tę ma dzielić od oczyszczalni (położonego najbliżej drenu) przynajmniej 30 m. To samo dotyczy studni na działkach sąsiednich, zatem w gęstej zabudowie drenaż nie wchodzi w grę. Budowę zgłasza się w starostwie (potrzebna jest mapka i dokumentacja techniczna).
W przydomowych oczyszczalniach ścieki oczyszczane są najpierw beztlenowo, później tlenowo. Etap pierwszy – beztlenowy – odbywa się w osadniku gnilnym, drugi – tlenowy – w gruncie lub w zbiorniku oczyszczalni biologicznej.
tekst i zdjęcia Janusz Werner