Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 6/2012

Wybieramy architekta - Dwa w jednym

Aby dobrze zaprojektować komuś dom, musimy dosłownie „wejść z butami w jego życie”.

Wybieramy architekta - Dwa w jednym
Marek Żelkowski: Jak projektuje się dom w trzyosobowym zespole?

 

Filip Domaszczyński: Nie każdy z projektów tworzymy we trójkę. Ale akurat dom na warszawskim Ursynowie, o którym będziemy rozmawiać, jest rzeczywiście naszym wspólnym dziełem. Przeważnie zaczynamy od tego, że każdy tworzy swoją koncepcję i proponuje własną wizję zagospodarowania istniejącej przestrzeni.

 

Dorota Sibińska: Mam wrażenie, że praca zespołowa jest naszym dużym atutem! Każdy z nas ma trochę inne zdanie oraz inaczej podchodzi do postawionego zadania. Nie jesteśmy grupą ludzi, którym podobają się te same rzeczy. Wręcz przeciwnie. Z reguły mamy różne zdania. A w dodatku… lubimy bronić swego stanowiska. Skutek jest taki, że każdy projekt jest przedyskutowany dosłownie we wszystkie strony. Najbardziej zyskuje na tym klient.

 

Marta Nowosielska: Jesteśmy zgranym zespołem. Kiedy nie mieliśmy jeszcze pracowników i działaliśmy tylko we trójkę, nastąpił naturalny podział. Jedna osoba rysowała rzuty, druga przekroje, trzecia elewacje. Musieliśmy się zgrać i myślę, że udało nam się to doskonale.

 

F.D.: Decyzja o założeniu własnej pracowni była wynikiem tego, że jeszcze w poprzednim miejscu pracy stanowiliśmy doskonały team.

 

D.S.: I nie jest to tylko nasze głębokie przekonanie, ale rzecz potwierdzona obiektywnie. Wielu inwestorów chciało pracować z nami i tylko z nami, gdyż mieli zaufanie do tempa naszej pracy, terminowości oraz profesjonalizmu. Każdy z nas jest dobry w jakiejś dziedzinie i każdy z nas na pewnym etapie projektu przejmuje „rząd dusz”. To trochę jak w peletonie kolarskim. Jest jeden prowadzący, który podkręca tempo. A potem dostaje zmianę i może troszkę odpocząć.

 

Dom w dzielnicy Ursynów, o którym będziemy rozmawiać, jest nowoczesny, ale nie epatuje tą nowoczesnością w sposób przesadny. Kim są inwestorzy i jakie były ich oczekiwania?

 

F.D.: Małżeństwo po pięćdziesiątce. Oboje w pełni aktywni zawodowo. Ludzie, którzy mieli potrzebę, aby osiąść już w jakimś miejscu na stałe…

 

D.S.: Nie był to ich pierwszy dom, ale zgłosili się do nas z założeniem, że zaprojektujemy miejsce, w którym osiądą już na dobre.

 

M.N.: Myślę, że ważnym elementem charakteryzującym inwestorów jest również fakt, iż są dziadkami. Chcieli, aby nowy dom pełnił nie tylko funkcje podstawowe… Miał być przy okazji miejscem, do którego rodzina może spokojnie przyjechać i mieszkać w nim nawet przez dłuższy czas. Ale ważne było również to, aby takie odwiedziny nie wywracały życia domowników do góry nogami.

 

F.D.: Ponieważ małżeństwo działa w branży artystycznej, funkcja gościnna domu okazała się bardzo ważna. Trzeba było uporządkować wnętrze w sposób niezwykle przemyślany.

Z architektami Martą Nowosielską, Dorotą Sibińską i Filipem Domaszczyńskim rozmawia Marek Żelkowski

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 6/2012

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!