Działka pani Krystyny ma kształt długiego
i bardzo wąskiego klina. Taki pas ziemi
ornej kupiła od kolegi 30 lat temu. Kiedy
dokonywali transakcji, nie zwracała uwagi
na fakt, że parcela ma szerokość od 20 do
25 metrów, a długość… hen, aż po horyzont.
W tamtym okresie korzystała z innej,
sporo mniejszej działki rekreacyjnej, więc
rzadko bywała na nowo nabytej ziemi (kupiła
ją, aby pomóc koledze, któremu zabrakło
pieniędzy na wykończenie domu). Przez
te lata na części parceli zdążył urosnąć las,
a część dzierżawił rolnik.
Ach ta nieustawna „kiszka”
Po śmierci męża pani Krystyna zmieniła
życiowe plany. Zdecydowała się nareszcie
spożytkować działkę na wsi. Zbudowała
na niej dom i wyprowadziła się z miasta.
Dopiero planując budowę, dostrzegła, jak
niekorzystny kształt ma parcela. I nawet
spróbowała to naprawić, prosząc sąsiada,
zasiedziałego tu rolnika, o zamianę gruntów
w taki sposób, by jej parcela rozciągała
się blisko jej domu, proponując mu ziemię
uprawną położoną z dala od ruchliwej
drogi i spalin. Niestety, zamiana okazała
się niemożliwa, gdyż sąsiad zapisał grunty
rodzinie.
–
Po odmowie sąsiada trochę się zmartwiłam,
jednak potem pomyślałam, że kiszkowaty
kształt działki ma swoje zalety. Dzięki niemu
mogłam stworzyć w ogrodzie kilka oddzielnych
i różniących się stref. Taka działka zmusza
mnie również do aktywności fizycznej.
Chodząc, po niej codziennie, pokonuję kilka
kilometrów.
Ponieważ trudno było utrzymywać i pielęgnować
cały tak duży i wąski szmat ziemi,
pani Krystyna zdecydowała się podzielić go na
część użytkową z domem, którą ogrodziła, natomiast
na reszcie gruntu posadziła 800 drzew.
Ale i tak ogrodzona część zajmująca połowę
powierzchni całej działki, czyli 7000 m2,
ma długość aż 300 m. Dlatego właścicielka
poczyniła kolejne podziały. W obrębie ogrodzenia
stworzyła dwie kompletnie różne strefy
– zalesioną z domem oraz wypoczynkową ze
stawem.
Lilianna Jampolska
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 7-8/2011