Nie chodzi tylko o moc i markę, lecz przede wszystkim o rodzaj urządzenia: z otwartą lub zamkniętą komorą spalania, kondensacyjny lub tradycyjny, jedno- lub dwufunkcyjny... Przeciętny inwestor jest już kompletnie zdezorientowany.
Dlatego na forach internetowych często padają pytania w rodzaju:
Witam, będę wymieniał swój stary piec na nowy. Zainteresowany jestem jakimś kotłem kondensacyjnym, a szczerze powiedziawszy – nie orientuję się za bardzo w tych kwestiach, liczę na Waszą pomoc. Powierzchnia do ogrzania to 400 metrów kwadratowych.
Na tak postawione pytanie nie sposób odpowiedzieć, bo nie wiemy tak naprawdę nic poza tym, że ktoś chciałby kupić kocioł kondensacyjny. W takiej sytuacji teoretycznie bardzo pomocny powinien bć projekt budynku, bo zawiera on przecież także projekt instalacji grzewczej. Jednak w rzeczywistości jego użyteczność jest niejednokrotnie znikoma.
Niedawno widziałem projekt, gdzie mocno utytułowany inżynierek zalecał zrobienie instalacji c.o. z rur stalowych, spawanych, zaczynając przy kotle średnicą 2’’! Dom o powierzchni 140 m2. Ten człowiek skończył studia i bierze kupę kasy za swoje wypociny.
I jeszcze jedna ciekawostka. W 95% przypadków, gdy projektowana jest kotłownia gazowa, projektant sugeruje tam kocioł firmy X i grzejniki Y. Czy oni dają im w łapę? Ani to najlepsze, ani najmniej awaryjne. Po prostu dobre, jak wiele innych produktów z firm konkurencyjnych.
Zalecam więc traktowanie tych projektów z bardzo dużą rezerwą.
Nic więc dziwnego, że i fora internetowe pełne są błędnych opinii – przecież ich użytkownicy to nie specjaliści. A rzetelna wiedza jest bardzo potrzebna, bo różnice pomiędzy kotłami to nie tylko kwestia odmiennej ceny zakupu i eksploatacji, ale również inne wymagania odnośnie miejsca montażu, wentylacji czy komina.
Jarosław Antkiewicz
fot. Termet
