Wydawać by się mogło, że na ogrzewanie domu kotłem na paliwo stałe ludzie decydują się głównie z przymusu, tzn. w sytuacji, gdy nie mają dostępu do gazu ziemnego, a na bardziej niekłopotliwe w obsłudze rozwiązanie, takie jak kocioł spalający gaz płynny (a już tym bardziej pompa ciepła!), ich nie stać. Jednak to nieprawda. Firmy zajmujące się produkcją kotłów szacują, że zdecydowana większość (według niektórych ocen nawet 90%) gospodarstw domowych posiadających dostęp do gazu ziemnego wykorzystuje do celów grzewczych (przynajmniej w istotnej części sezonu) kocioł na paliwo stałe, najczęściej opalany węglem. Potwierdził to choćby rwetes, jaki podniósł się, kiedy pojawiły się plotki o rychłym wprowadzeniu zakazu stosowania węgla do celów grzewczych. Aby uspokoić opinię publiczną, Ministerstwo Środowiska musiało nawet wydawać oświadczenia, że „nieprawdą jest, że w roku 2020 przewidziane jest wyprowadzenie węgla z sektora bytowo-komunalnego”.
Przywiązanie do tradycyjnych kotłów trudno przekonująco wytłumaczyć samymi tylko względami ekonomicznymi, bo węgiel dobrej jakości kosztuje dziś tyle, że koszty ogrzewania domu przy jego użyciu nie są aż tak dużo niższe od wydatków na ogrzewanie gazem. Trudno też uwierzyć, że decydujące znaczenie ma przekonanie o niezawodności „starych, dobrych piecy” czy lęk przed „niebezpiecznym” gazem. Bliżej prawdy będzie pewnie smutne, w gruncie rzeczy, stwierdzenie, że w wielu polskich domach spala się byle co (w tym często śmieci) w byle czym, a wskazują na to choćby kłęby śmierdzącego dymu, snujące się w sezonie grzewczym nad większością osiedli w naszym kraju.
Z doświadczeń instalatorskich wynika, że obraz ten może się w nadchodzących latach szybko zmieniać, gdyż wielu młodych ludzi budujących własne domy zdecydowanie nie ma ochoty na „palenie w piecu”, nawet jeśli wymaga to od nich dużych inwestycji (np. w pompę ciepła). Na razie jednak kocioł na paliwo stałe to w Polsce rozwiązanie dominujące. I pewnie pozostanie nim długo, a budujące jest to, że coraz większym popytem cieszą się kotły nowoczesne, które są nie tylko dużo mniej kłopotliwe w codziennym użytkowaniu, lecz także o wiele bardziej przyjazne środowisku (ze względu na lepszą sprawność i możliwość spalania np. pelletów, czyli paliw ze źródeł odnawialnych).
Adam Jamiołkowski
fot. SAS