Od zwykłego żartu do kupna działki
Małgorzata i Tomasz nie zdążyli zniecierpliwić się szukaniem działki. W jej posiadanie weszli przypadkiem, w wyniku rozliczeń między ich firmą a klientami, u których wykonywali prace hydrauliczne i instalację grzewczą. Klienci, właściciele dodatkowej działki, której nie udawało się im sprzedać, i jednocześnie czekający na przyznanie kredytu, w pewnym momencie chcieli przerwać prace instalatorskie z braku płynności finansowej. Wtedy ojciec pana Tomasza zażartował, że swoje prace dokończą, a ewentualnie mogą wziąć w rozliczeniu pustą działkę, przeznaczoną do sprzedaży. To był zwykły żart, bo wszystko wskazywało na to, że zaraz pojawią się pieniądze z kredytu. Kiedy po miesiącu okazało się, że bank jednak odmówił klientom kredytu, rzeczywiście zaproponowali kupno parceli. W 2006 roku jej cena wynosiła 70 000 zł.Małgosia i Tomasz zgodzili się na transakcję, głównie dlatego, że posesja miała dobrą wielkość, orientację względem stron świata i leżała blisko domu ojca, dosłownie na sąsiednim osiedlu. Podstawową wadą nieuzbrojonej działki była jednak spora odległość do mediów. Decyzja o budowie domu zapadła, kiedy na świecie miała się pojawić druga córeczka. Wtedy rozpoczęła się walka o doprowadzenie mediów do posesji. Nie była prosta.
Lilianna Jampolska
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 9/2012