Art Deco

Mimo stuletniego rodowodu zupełnie się nie starzeje. Przeciwnie: ostatnio przeżywa renesans! I wciąż uwodzi wyrafinowaną elegancją z pogranicza artyzmu, architektury i designu. Wszak już sama jego nazwa łączy w sobie dekorację ze sztuką.

Niełatwo dziś znaleźć wnętrza urządzone ściśle według założeń, jakie na początku XX wieku, a dokładniej – w okresie międzywojennym, przyświecały prekursorom art déco. Nurt ten odnajdujemy zwykle pod postacią fragmentarycznych cytatów i subtelnych zapożyczeń. Ale brak dosłowności zupełnie stylowi nie szkodzi; koneserzy twierdzą nawet, że wychodzi mu na dobre. Bo jego filozofia pozostaje nadal żywa, nośna i wciąż czeka na zdolnych interpretatorów. Wśród idei założycielskich art déco znajdujemy dyscyplinę formy, która była odpowiedzią na nadmierną, wybujałą dekoracyjność secesji, zdaniem wielu ówczesnych projektantów nieodpowiadającą wymogom "nowych czasów".

 

Jednym z naczelnych założeń kanonu było dążenie do syntezy kształtów, które sprawiło, że na sztalugi artystów i biurka projektantów wkroczyła geometria. Twórcy mebli odrzucali zbędne ornamenty, poszukując piękna ukrytego w ich funkcji. Lapidarnym, choć często wyszukanym formom towarzyszyły szlachetne materiały: kamień naturalny, świetnej jakości forniry drewniane i wysokogatunkowe tkaniny. Szczodrze też używano szkła, kryształu i różnych odmian metali. Już u swojego zarania art déco było śmiałym spojrzeniem w przyszłość, próbą przetłumaczenia zasad kształtujących dawne historyczne style na język nowoczesności.

fot. Zimmer + Rohde

Pozostałe artykuły