Energooszczędny, czyli jaki?
Polskie prawo nie określa, jaki dom możemy nazwać energooszczędnym. Pozostaje zdroworozsądkowa definicja – energooszczędny to taki, który zużywa mniej energii niż standardowy, czyli budowany zgodnie z obowiązującymi normami ciepłochronności. Typowy dom ma standard energetyczny na poziomie minimum wymaganego przez prawo. A ściślej mówiąc, większość domów w praktyce nie spełnia i tego warunku.
Tak rozumiana energooszczędność daje się stopniować – można osiągnąć wynik lepszy o 20% albo o 50%. Zależy, co zdecydujemy się poprawić oraz ile na to wydać. Ponadto pojęcie energooszczędności zmienia się z upływem czasu. Kilkanaście lat temu współczynnik przenikania ciepła U dla ścian zewnętrznych wynosił 0,50 W/(m2·K), obecnie zaś (od 1 stycznia 2014 r.), wymagany jest o połowę niższy, czyli 0,25 W/(m2·K), a od 2021 r. będzie musiał być nie większy niż 0,20 W/(m2·K).
Ta wyliczanka pozwala zauważyć jeszcze jedną istotną rzecz: coraz trudniej znacząco poprawić izolacyjność przegród zewnętrznych. Poprawa standardu energetycznego nie może się ograniczać do pogrubiania warstwy styropianu na ścianach.
fot. Röben