Dorota i Mariusz nie mają złych
doświadczeń z budowy domu.
W porównaniu ze zdobywaniem
pozwoleń, załatwianiem
formalności związanych z budową
domu, a przede wszystkim
uzbrajaniem działki, to była
dla nich przyjemność.
Dom Doroty i Mariusza ma tradycyjną bryłę, porządne ocieplenie i solidny wygląd.
Pokrycie dachu wykonano z dachówki betonowej. Pod nią ułożono grubą warstwę
(30 cm) wełny mineralnej. Na elewacjach, ocieplonych na zewnątrz styropianem
o grubości 15 cm, zastosowano łatwe do mycia tynki silikatowe
Tuż przed gwałtownym skokiem cen nieruchomości w 2004 r. pan
Mariusz, wtedy jeszcze nie znający pani Doroty, kupił działkę
pod miastem. Kierowała nim tylko chęć dobrego ulokowania
oszczędności, bo nie zamierzał budować domu. Świeżo odrolniona
nieuzbrojona ziemia kosztowała 80 000 zł i mieściła się
w limicie cenowym, który wtedy wyznaczył. W tamtym czasie
pan Mariusz mógł za działkę zapłacić do 100 000 zł. Wybrał tę,
a nie inną okolicę, ponieważ podobała mu się rzadka zabudowa
oraz przyjazna, bo zaledwie dwudziestokilometrowa odległość do
miasta, w którym mieszkał. Brak mediów na posesji nie miał wtedy
większego znaczenia, bo do istniejącej wsi dopiero zaczynali
napływać tacy ludzie, jak pan Mariusz. Rodziła się uzasadniona
nadzieja, że władze gminne zechcą w przyszłości dofinansować
rozwój okolicy, chociażby z funduszy unijnych.
Aby nie płacić za puste powierzchnie
Trzy i pół roku później, kiedy pan Mariusz miał już trzyosobową
rodzinę, a w drodze było kolejne dziecko, zapadła decyzja o wykorzystaniu
zakupionej działki i budowie domu.
– Do budowy domu skłoniły nas ceny na rynku nieruchomości
– mówi właściciel. – Deweloperskie ceny mieszkań nie były adekwatne do tego, co mieliśmy otrzymać. Nie godziliśmy się z Dorotą
na cenę pół miliona złotych za stumetrowe, nie w pełni wykończone
mieszkanie, bo tyle warte były działka i dom pod klucz.
Dorota i Mariusz wykorzystali projekt „Idylla” z pracowni
„Dobre Domy”. Mają nieduży parterowy dom z obszernym rodzinnym
pomieszczeniem na poddaszu oraz – tak, jak sobie życzyli
– z silnie oddzielonymi strefami dzienną i prywatną. Na dolnej
kondygnacji budynku znajdują się wspólne pomieszczenia
dzienne czyli salon połączony z jadalnią oraz zamknięta kuchnia,
natomiast w części prywatnej oddzielonej holem i korytarzem
– trzy sypialnie (rodziców, syna i córki) oraz dwie łazienki.
Na poddaszu, wspomniane pomieszczenie rodzinne.
– Do wielkości domu podchodziliśmy bardzo racjonalnie,
wykorzystując doświadczenia nabyte w rodzinnych domach
– mówi właściciel. – Nauczyliśmy się, że daną powierzchnię trzeba
utrzymać i trzeba na niej mieszkać. Nie chcemy za kilkanaście
lat, tak jak nasi rodzice i brat, utrzymywać w połowie pustego
domu. Jednocześnie bardzo istotną dla nas sprawą była przestrzeń
gospodarcza.
Dorota i Mariusz rozwiązali ten ważny aspekt następująco.
Garaż pod dachem budynku, mieszczący tylko jeden samochód,
traktują jako składzik na sprzęt domowy, sportowy, ogrodowy.
Natomiast na potrzeby dwóch samochodów i drewutni, zbudowali
osobne wolno stojące pomieszczenie o powierzchni 45 m2. To był
dobry krok!
Lilianna Jampolska
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 7-8/2012